W ostatni weekend odwiedziliśmy muzeum historii Katalonii! Dawno nie było nas w tym miejscu i postanowiliśmy przypomnieć sobie oraz sprawdzić, czy warto się tam wybrać jeśli odwiedza się Barcelonę.
Muzeum mieści się w naprawdę sympatycznym miejscu bowiem na styku 2 barrios (dzielnic), Barcelonette i Port Vvell oraz el Born.
Zastanawiałem się, w jakim stopniu to muzeum warte jest odwiedzenia dla kogoś, kto przyjeżdża do Barcelony na kilka dni. W końcu w mieście jest absolutnie cała masa miejsc z tzw. listy must have: kościół Sagrada Familia, Park Guell, Casa Batllo, Casa Mila, żeby wymienić tylko te najbardziej znane dzieła Antonio Gaudiego.
A gdzie wszystko pozostałe?! Pałac Muzyki Katalońskiej, czy Szpital Świętego Pawła, gdzie wzgórze Montjuic czy Tibidabo, gdzie w końcu stadion Camp Nou czy dzielnica Gotycka — tego jest naprawdę dużo i takie muzeum musi wręcz zginąć w ogromie możliwości oferowanej przez miasto!
Czy zatem warto to muzeum odwiedzić?
Odpowiedź mógłbym zamknąć w jednym słowie — ale zanim powiem wam czy tak, czy nie to kilka słów jak wygląda spacer po tym muzeum.
Ponieważ jest to Muzeum historii Katalonii, to opowiada ono o całym obszarze dzisiejszego rejonu autonomicznego. A początki wystawy sięgają zamierzchłych czasów prehistorii. Całość natomiast podzielona jest na 2 okresy. Pierwszy datowany jest od najstarszych lat do 1714 roku a drugi to lata od owego 1714 do czasów współczesnych — ta kluczowa dla historii regionu data przewija się w dziejach miasta nie raz, ale o tym opowiem innym razem.
Wracając do muzeum
Po wejściu do pierwszej sali nastąpiło spore rozczarowanie — typowe gabloty z typowymi kawałkami krzemieni czy jakichś łupków, które miały być/czy są kawałkami strzał, grotów czy jakimiś prehistorycznymi przyrządami — to było tak ciekawe, że musiałem blokować całym ciałem wyjście, aby mój młody nie zdążył uciec z muzeum na myśl, że dalej będzie tylko gorzej.
Pierwsze pomruki „bosche, ale tu nudno” dało się usłyszeć po jakiś 3 krokach od wejścia. Trzeba było zatem szukać jakichś pomocników w zwiedzaniu. Na szczęście okazało się, że każda z gablot jest podświetlana! (wow! 😂) – chociaż tyle! To wystarczyło na jakieś 5 minut, by po tym czasie znów nie usłyszeć, że to muzeum jest bardzo … hmm nie będę cytować, bo nie przystoi, ale pewna cześć ciała również tu padła!
Na szczęście pojawiło się jakieś niewielkie stanowisko, gdzie rozpięty kawałek skóry można było spróbować przeciąć czymś ala prehistoryczny nóż — życzę szcześcia jeśli komukolwiek się to uda! Stawiam takiemu śmiałkowi kolejkę, bo u nas po 10 minutach piłowania jedyne co nam się udało to stracić 10 minut! Moim zdaniem ta sala jest po prostu najsłabszą (albo prawie najsłabszą) salą w całym muzeum. Trzeba tu po prostu zagryźć zęby albo co również wydaje się całkiem spoko opcją po prostu iść dalej! Tak też zrobiliśmy! A dalej …było zdecydowanie tylko lepiej!
Kolejne sale
Już na wstępnie, w kolejnej sali mogliśmy zobaczyć naturalnych rozmiarów chatę/dom (sorry za brak fachowego nazewnictwa, ale daleko mi do etnografa) chata naprawdę wyglądała bardzo, bardzo dobrze i po przedniej sali zrobiła na nas po prostu efekt wielkiego wow!
Tu też zaczęły się wystawki z wyrobami z metalu czy gliny, a to z kolei uświadamia, że cywilizacja na tych terenach obecna była od ponad 2500 lat! Sporo! Z kolei takie wstawki naturalnych rozmiarów odwołujące się do opisywanych czasów będą nam w muzeum towarzyszyć na każdym kroku! Czy to naturalnych rozmiarów barka do transportu towarów (handel morski był już wtedy mocno popularny!) czy to antyczne pozostałości kolumn to wszystko robi naprawdę niezły klimat!
Pojawiają się też pierwsze makiety domów czy wsi, ale są one na tyle przystępne, że nie kojarzą się z typowymi makietami, które można oglądać w tych ( uwaga sarkazm) SUPER CIEKAWYCH muzeach, z których po wyjściu trzeba umyć oczy, żeby już nie piekły.
Na gigantyczny plus zasługują wszystkie eksponaty, które można dotknąć czy za ich pomogą zrozumieć tamten świat i tak zegar słoneczny, który pokazuje, o co tak naprawdę chodzi z tym patykiem wbitym w ziemię, po prostu robi robotę!
Mój młody z pierwszych odruchów ucieczki zaczął przyglądać się co i jak zostało w muzeum przygotowane!
A to prowadzi nas po kolejnych latach, opowiadając historię Katalonii i tu pojawia się GIGANTYCZNY zgryz! Bowiem całość opisów przygotowana jest … w języku katalońskim!
Ja wiem, ja rozumiem! Język jest elementem tożsamości i Katalończycy chcą jej odrębność pokreślić na każdym kroku, ale na boga nie tylko Katalończycy odwiedzają to muzeum!
– jak już nie lubicie tego hiszpańskiego, to dajcie tabliczki po angielsku, bo te w języku katalońskim ludzie spoza tego terenu zrozumieją tak jak wy to, co właśnie tu napisałem!
Do Katalończyków
Nie, nie łudzę się, że ktokolwiek czy to z władz muzeum, czy nawet zwykłych mieszkańców Katalonii to przeczyta — jakby co, próbowałem. 😉
Wracając do muzeum — kolejne etapy jak choćby czasy podboju półwyspu apenińskiego przez Arabów naprawdę przybliżają i pokazują, jak wówczas wyglądał świat! Mój młody zaczął oglądać kolejne wystawy z naprawdę dużym zainteresowaniem!
Grządki i system irygacji, który samemu można wprawić w ruch jest super sprawą, która przyciąga nie tylko młodych, ale też dorosłych.
Kolejne czasy średniowiecza tłumaczą nam, np. skąd pochodzi katalońska flaga, czy pokazują średniowieczną katalońska wieś. To muzeum jest naprawdę DOBRZE zrobione, a pierwsze wrażenia dawno się już zatarły.
Ważąca ładnych parę kilogramów zbroja, którą można podnieść, uświadamia, co musiał mieć na sobie średniowieczny rycerz. Z kolei wielka makieta żarna pokaże nam, jak wyrabiano wówczas mąkę. Te wszystkie zakamarki gdzie ukryte są wnętrza średniowiecznych domów czy choćby wnętrze wieży strażniczej są naprawdę mega klimatyczne!
Kwintesencją jest wnętrze średniowiecznego kościoła, do którego po prostu trzeba wejść!
Pojawiają się też oryginalne eksponaty (wiem, że poprzednie też były oryginalne, ale te są bardziej klimatyczne 😉 – monety, czy krzyże, które tylko potęgują zrozumienie kolejnej epoki. Nie są to nudnym elementem, który tylko umieszczono w gablocie!
Czasy krucjat gdzie można przymierzyć zbroję (choć widać, że wielu już próbowało i nie każdy potrafił obsługiwać się z zapięciami 🤦♂️, ale fotka w zbroi powinna trafić do każdego albumu rodzinnego!
Pewnie w innych muzeach, które np. opisują czasy średniowiecza, też można przymierzyć taką zbroję 😎. Swoją drogą w tym miejscu spotkałem Polaków, choć wyglądali na mocno „zmęczonych”, więc pozwoliliśmy im dalej odpoczywać po trudach (obstawiam, że nocnych) zwiedzania Barcelony.
Wnętrza
Dla mnie z kolei liczne mapy umieszczone na ścianach są bardzo interesujące. Pokazują one zarówno rozrost katalonii jak i np. ruchy wojsk. wydawałoby się, że temat ciekawy, ale gdy zwróciłem na niego uwagę reszcie, to zostałem zgaszony niczym płonąca choinka w boże narodzenie. Wszyscy uznali, że to głupie nudne i nieciekawe, ale ich z kolei porwały te wszystkie naturalnych rozmiarów instalacje! Średniowieczna chata czy warsztat są naprawdę super!
Zresztą czasy średniowiecza to już coś, co jest nieco bliższe naszemu postrzeganiu świata. To w końcu od tego okresu zaczęto nas wieki temu 😉 uczyć historii. Te wszystkie ciekawostki umieszczone na ścinach typu liczba mieszkańców w konkretnych miastach w XIII w czy mapa ówczesnej Barcelony! To wszystko jest naprawdę bardzo ciekawe.
Ciekawe, choć pytanie, czy dla mnie/nas, którzy tę Barcelonę znamy i w niej mieszkamy czy również dla innych, którzy dopiero do miasta przyjechali. Jeśli będziecie odwiedzać to muzeum, a nie mieszkacie w tym mieście, dajcie znać, jak to jest!
Kolejne sale to już mroki XVII wieku i liczne wojny oraz powstania społeczne, które nieuchronnie zbliżają nas do końca pierwszej części wystawy.
Jak dla mnie mocne 8.5/10! (byłoby więcej gdyby tabliczki nie były tylko po katalońsku!)
Część 2 – od 1714 do dziś!
Po wyjściu z tej części muzeum należy udać się na piętro wyżej, gdzie znajduje się kolejna cześć wystawy. Czas po wojnie z 1714 o sukcesje korony hiszpańskiej, a następnie rozwoju przemysłowego regionu — to wszystko znajduje się właśnie w tej części wystawy!
Trzeba powiedzieć, że ta część wystawy jest wyjątkowo atrakcyjna, ale też zaznaczę, że mój młody zaczął już odpadać — trochę długie to zwiedzanie, a z drugiej strony spory przesyt informacji.
A najlepsze i najfajniejsze miało dopiero nadejść! 😀
Tak więc (wiem, że tak się nie zaczyna zdania! ) dlatego w tej części zobaczymy np. maszynę tkacką czy gabinet w XIX w. fabryce! To też od razu podpowiada nam, czym zajmowano się w Barcelonie, w czasie rewolucji przemysłowej — oczywiście wyrabiano tu wszelkiego rodzaju sukno, które następnie sprzedawano na cały świat! Stąd takie majątki osób, które wybudowały swoje domy w dzielnicy Eixample, ale o tym innym razem.
Wracając do kwestii muzeum, ta część wystawy pokazuje w dużej mierze przemiany społeczne, jakie nastały w ostatnich 300 latach w Katalonii. Jak ze społeczeństwa rolniczego przekształciło się ono w przemysłowe, by ostatecznie stać się społeczeństwem wielkomiejskim. Przewija się tu też dużo odwołań do polityki i ruchów społecznych co pozwala nieco lepiej zrozumieć pro niepodległościowe dążenia Katalonii.
Przemierzając kolejne lata, dochodzimy do najsmutniejszych czasów współczesnej Hiszpanii — wojny domowej z lat 1936-39. Wówczas to na ulicach miast toczą się zażarte walki, a w muzeum możemy odwiedzić np. schron.
Wszyscy stwierdziliśmy, że czas wojny oczywiście został pokazany, ale rana ta jest naszym zdaniem do dziś na tyle duża, że dość szybko przechodzi się do kolejnych miejsc w muzeum, a tam zobaczyć można, jak wyglądała szkoła czy mieszkanie hiszpańskie lat 50 i 60.
Jest też to, co określa dzisiejszą Hiszpanię, czyli …bar!
Ostatnie lata to eksponaty życia codziennego, choć mocno przeplatane polityką i tym akcentem o niepodległości Katalonii, ta część wystawy jak dla mnie mogłaby pokazać również nieco inne walory tego terenu jak choćby igrzyska olimpijskie, czy np. mistrzostwa świata w piłce nożnej.
Na koniec zobaczyć możemy dzisiejszy przekrój społeczeństwa Katalonii i tak kończy się wizyta w muzeum.
Ostatnim krokiem, który można wykonać to odwiedzić znajdujący się piętro wyżej taras widokowy na stary port (można też coś zjeść w restauracji, choć ceny nie należą do najniższych i nie zawsze jest miejsce).
Co do samej wystawy ta część jak dla mnie 7,5/10 (za dużo polityki za mało osiągnięć miasta, zwłaszcza w ostatnich 30 latach jak choćby wspomniana olimpiada)
Całość to dla mnie mocne 8/10!
Podsumowanie
Kto powinien odwiedzić to muzeum — każdy!
Czy jest ono ciekawe — dla mnie BARDZO! Dla osób odwiedzających Barcelonę po raz pierwszy może być nieco niezrozumiałe, choć podkreślam słowo nieco! Na pewno bardzo mocny punkt na muzealnej mapie miasta i śmiem twierdzić, że jedno z lepszych muzeów, które się tutaj znajduje.
Ja polecam każdemu!
Jeśli ktoś chciałby się wybrać, to bilety polecam kupić tutaj.