To będzie ostatnia część podsumowująca nasze przygody kiedy to z dnia na dzień musieliśmy zapoznać się z miastem i jego przystosowaniem dla osób niepełnosprawnych — więcej na ten temat możesz przeczytać tutaj. Dziś opowiem wam, jak przygotowane jest miasto dla osób niepełnosprawnych, jak reagują ludzie, czy i co da się zwiedzić i czy w ogóle warto przyjechać osobie niepełnosprawnej do Barcelony.
Miasto!
Kiedy odebrałem wózek inwalidzki i usiadł na nim mój syn, zrozumiałem, że to nie będzie łatwy czas! Barcelona jest miastem nadmorskim, ale jej położenie jest dość niespotykane, ponieważ już niecałe 7 km od wybrzeża są wzgórza liczące … 550 metrów. Zresztą takich podjazdów, wzniesień itp. w mieście jest cała masa i na to trzeba się niestety przygotować (tu właściwie zawsze z pomocą przychodzi komunikacja miejska), ale miasto rozumie, że część mieszkańców czy odwiedzających Barcelonę turystów porusza się właśnie na wózkach, czy ma inne niepełnosprawności, które nie powinny ich eliminować z życia społecznego. W efekcie wszystkie krawężniki w Barcelonie gdzie znajdują się przejścia dla pieszych, są obniżone do poziomu zero, czyli na równo z drogą! Niby szczegół, ale uwierzcie mi, to absolutna rewelacja! Pozwala to nie tyle łatwiej prowadzić wózek, ile osobie na wózku samej bez żadnego oporu przejeżdżać przez ulice! A to naprawdę GIGANTYCZNE ułatwienie. O jego braku przekonałem się kiedy wyskoczyliśmy na weekend do lloret del mar! Niby kurort aspirujący (a nawet będący) nazywany stolicą wybrzeża Costa Brava, ale właśnie te krawężniki umieszczone po 5-6 cm nad poziomem drogi powodowały, że cały czas zastanawiałem się jak i którędy jechać, a o samodzielnym jechaniu mojego syna mogłem zapomnieć.
Innym, wydawałoby się oczywistym ułatwieniem, jest umieszczenie lamp na chodniku — w Barcelonie dosłownie NIGDZIE nie znaleźliśmy miejsca, gdzie lampa przeszkadzałaby w przejeździe wózkiem — co niestety zdarzyło się we wspomnianym lloret.
Jeżdżąc wózkiem przez te 3 miesiące, właściwie nigdzie nie miałem problemu, żeby gdzieś wjechać, czy się dostać. Nawet Barcelońskie plaże są przystosowane dla osób niepełnosprawnych, choć uczciwie trzeba oddać, że najlepiej przygotowane były te w Castelldefels — gdzie nie tylko znajdowały się odpowiednie pomosty co też specjalne miejsca, gdzie można było, będąc na wózku, delektować się morzem wypoczywając w tym czasie w cieniu, to kolejne duże udogodnienie.
Co do samego miasta to nigdzie nie mieliśmy żadnych problemów komunikacyjnych, tak samo między ludzkich!
Ludzie
Za każdym razem kiedy byliśmy w jakiejś restauracji, kawiarni czy barze to obsługa traktowała młodego jako normalną osobę (bez zbędnego rozczulania), pomagając mu gdy tego potrzebował (np. odsuwając krzesło i robiąc miejsce na wózek), młody ANI RAZU nie czuł się wykluczony, czy pominięty, ale również nie odczuwał nadmiernej presji czy opieki. Ludzie w mieście są po prostu Bardzo pomocni, ale nie nachalni! Myślę, że każda osoba niepełnosprawna będzie się tu po prostu dobrze czuć.
Niestety do tej krainy słodkości i tęczy muszę też dorzucić cukierka z lukrecji. 😉
Hiszpanie niestety często nie patrzą, nie widzą dalej niż na 50 cm 😉 (poważnie, mają chyba jakaś narodową wadę wzroku) to powoduje, że będąc na wózku i jadąc samemu, młody często nie był przez nich zauważany i w konsekwencji czasem zagradzali mu drogę. Często też (To kolejna cecha narodowa Hiszpanów) potrafili zatrzymać się na środku drogi i zacząć rozmawiać ze znajomymi, w tym samym czasie blokując skutecznie przejazd dla wózka — to niestety drobne mankamenty, na które trzeba się nastawić.
Oczywiście zaraz po tym jak orientowali się o obecności wózka, robili dla niego odpowiednie przejście, ale jak to mówią, czasem niesmak pozostawał 😉 (a poważnie nie należy się tym przejmować i trzeba nauczyć się słówka perdon, albo permiso 😉 )
Pozostając w temacie ludzi, to znów niestety dostanie się turystom — nie powinienem chyba aż tak bardzo krytykować przyjezdnych, zwłaszcza że cała strona jest właśnie dla turystów — ale naprawdę niektóre ich zachowania są, delikatnie mówiąc karygodne.
Często turyści mają właśnie w poważaniu pewne międzyludzkie zachowania czy ustalenia, nawet jeśli są one zapisane na czerwonych polach w języku obrazkowym! Już tłumaczę, o co mi chodzi.
Na przykład, aby dostać się do Barcelońskiego metra, należy oczywiście skorzystać z windy, a w tych, absolutny priorytet mają osoby niepełnosprawne, następnie wózki dziecięce, czy rowery — to raczej jasne i oczywiste, dla osoby niepełnosprawnej winda jest jedyną możliwością, aby dostać się na peron metra.
Tu niestety parę razy zdarzyło się nam, że po prostu turyści wepchali się do windy, mając w głębokim poważaniu osobę na wózku! – NIEŁADNIE, ale zdarzyło się to tylko w miejscach obleganych przez turystów.
Natomiast takie sytuacje nie mają w ogóle miejsca jeśli w pobliżu jest jakaś osoba z obsługi — bo zarządzi ona, że inwalida korzysta jako pierwszy, a potem a potem kolejne osoby.
Zabytki
Ostatnie kwestia to zabytki i ich zwiedzanie. Właściwie wszystkie zabytki da się zwiedzać na wózku (każdy z nich albo ma windę, albo jest inne wejście, które umożliwia wjazd osobom niepełnosprawnym). Co do biletów tu już sytuacja zależy od tego czy nasza niepełnosprawność jest czasowa (skręcenie/złamanie nogi) czy stała (np. wady wrodzone) i od tego jest uzależniona ewentualna zniżka czy darmowe wejście. Te informacje znajdują się na stronach danego muzeum czy zabytki i aby je sprawdzić, wystarczy w wyszukiwarce internetowej wpisać nazwę zabytki i dodać do tego słowo descapasidad (np. casa batllo despacasidad)
Podsumowanie
Podsumowując, miasto jest naprawdę genialnie przystosowane dla osób niepełnosprawnych! Jeśli jesteś taką osobą, lub z kimś takim się wybierasz do Barcelony, to jest to na pewno Bardzo Dobrym kierunkiem! Ludzie są pomocni i uczynni, ale nie nachalni. Jedynym problemem pozostają niestety turyści, ale na szczęście nawet wśród nich sytuacje kłopotliwe zdarzają się rzadko!
Nie pozostaje nic innego jak tylko wybrać się do Barcelony!